Piątek był zasadniczo dniem przeznaczonym na odpoczynek i nic nierobienie. Przedłużyłem dobę hotelową i tak się zagalopowałem w tym nic nierobieniu, że ledwo zdążyłem do Komańczy, gdzie zostawiam auto i skąd Łemko autobus zabiera mnie na start w Krynicy Zdroju. Autobus był pełen. Widać, że wszyscy raczej skoncentrowani na biegu. Każdy stara się jeszcze wyciszyć przed startem, ewentualnie na chwilę usnąć. Próbuję i ja, ale wychodzi mi to ewidentnie słabo. Parę minut przed 22 dojeżdzamy do Krynicy. 3 godziny do startu. Wsuwam jeszcze porcję makaronu, który kupiłem na wynos w Krośnie, po czym idę spać do Pijalni. Nie wiem, czy udało mi się usnąć, stres jest większy niż przed maturą. Właściwie to nie mogę się już doczekać startu – wiem, że wtedy cały stres minie, a przede mną będzie fantastyczna przygoda.
MEGA! Wielki szacun! Normalnie chyba zacznę biegać 😉