Biegowe podsumowanie 2020 roku

Rok 2020 w liczbach

Zapraszam na moje biegowe podsumowanie 2020 roku. Jaki to był rok biegowo? Były wzloty i upadki, ale koniec, końców oceniam go całkiem dobrze!

rok, w którym postawiłem na bieganie

Zrezygnowałem z grania w piłkę, w którą do tej pory grałem minimum raz w tygodniu. Gra w piłkę to był mój nieodłączny element od czasów szkolnych, aż do końca zeszłego roku. Zrozumiałem jednak, że żeby zacząć realizować się w bieganiu muszę rzucić jeden nałóg, na korzyść drugiego. W teorii i piłka i bieganie, polega na bieganiu, ale jakże różne to jest bieganie! W piłce nożnej bieganie to seria krótkich interwałów, często o maksymalnej sile. W biegach ultra najważniejsze jest z kolei utrzymywanie niskiej intensywności przez jak najdłuższy czas. 

Z czasem zacząłem zauważać, że trenując bieganie długodystansowe pogarszam swoją dynamikę i start do piłki. Jednocześnie granie w piłkę miało negatywny wpływ na samo bieganie. 

Po pierwsze, mecze były bardzo intensywne i na następny dzień po meczu jedyne co mogłem zrobić tylko spokojne rozbieganie. Po drugie średnio co 2-3 tygodnie miałem jakiś mikrouraz. Na szczęście nigdy to nie było nic poważnego, ale różnego rodzaju zbicia mięśni, mikro naciągnięcia, potrafiły eliminować mnie z biegania na parę dni.

Z bólem serca zawiesiłem buty na kołku. Mam nadzieję, że drużyna FC Wasi Starzy przetrwa jak najdłużej i będzie kontynuować tę wspaniałą historię.

Część pierwsza – Maraton w Barcelonie

Wracałem do biegania po zapaleniu Achillesa. Myślałem, że przerwa potrwa 2-3 tygodnie, wyszły z tego prawie 2-3 miesiące. Na połowę marca miałem zaplanowany maraton w Barcelonie w trakcie, którego chciałem zostać trójkołamaczem. Przygotowania do maratonu chciałem zacząć w listopadzie, a zacząłem tak naprawdę w połowie stycznia. Czasu zostało niewiele, bo zaledwie 2 miesiące. Nie biegnie się jednak co tydzień maratonu w Barcelonie, więc postanowiłem zaryzykować i po 2 tygodniach spokojnego biegania ruszyłem z mocną robotą.

Biegałem mocno, forma przyszła bardzo szybko. Po miesiącu biegania, czułem, że biegam już na oparach. Wychodził brak odpowiednich fundamentów pod tak szybkie bieganie. Tak czy siak, czułem że 2:59:59 jest do zrobienia. Praktycznie zaczynałem już carboloading, gdy koronka pokrzyżowała plany i organizatorzy odwołali bieg.

Byłem mega sfrustrowany. Zacząłem jak szalony biegać segmenty na Stravie by odbić sobie maraton w Barcelonie. Zdobyłem parę koronek na okolicznych segmentach. Następnie zapał i motywacja trochę spadła, a potem sam nie wiem czy i prawdziwej korony nie złapałem. Zacząłem nagle mieć problemy z bieganiem po 5:30, przy 4:45 wypluwałem płuca. Cholera wie co to było. Dodatkowo w kwietniu i w maju pracy miałem jak nigdy, a jeszcze żłobki i przedszkola były zamknięte. Na bieganie praktycznie nie miałem ani czasu, ani siły.

Cześć druga – czas na ultra

W międzyczasie odwołali Wielką Prehybę w Szczawnicy, Bieg Marduły w Zakopanem oraz główny bieg sezonu Eiger Ultra Trail w Szwajcarii. Na horyzoncie była jedyna nadzieja uratowania tego sezonu Ultrajanosik Legenda 110km po Tatrach i ziemi spiskiej. Złobki i przedszkola otworzyli, a home-office całkiem sprzyjał bieganiu. W efekcie miesiące czerwiec – sierpień wyszły rewelacyjnie treningowo. Rosła objętość treningowa, a razem z nią forma. Miałem okazję odbyć w lipcu nawet jeden trening ze Stianem Angermundem-Vikiem co dało mi  mega kopa motywacyjnego. 

Wycieczka biegowa ze Stianem Angermundem-Vikiem

Ultrajanosik pomimo, że w czerwonej strefie to się odbył, a na nami osiągnąłem mój życiowy sukces zajmując 2 miejsce w tym arcytrudnym biegu. Ten bieg pokazał, mi że warto mieć marzenia i warto się skupić na jednym celu. Uczucie wbiegania na metę na pewno będzie mi towarzyszyć jeszcze przez długie lata.

Relację z ultrajnosika możesz przeczytać TUTAJ

Podium ultrajanosika legendy 110km

Po Janosiku – miałem jeszcze chęci, żeby coś pobiegać w tym sezonie. Na chęciach się skończyło – skutki biegu odczuwałem jeszcze przez dobry miesiąc. A to jakiś ból w kolanie, a to w stawie skokowym, a to jakieś przeciążenie w grupie mięśni łydek. Zająłem drugie miejsce w Janosiku, ale uważam, że nie byłem do tego biegu dobrze przygotowany. Przede wszystkim za mały kilometraż, za mało siły biegowej i typowych treningów w górach, o które trudno było w Warszawie.

Część trzecia – nowy sezon

Przygotowania do nowego sezonu na dobre zacząłem w listopadzie. Od czasu do czasu wpadną jakieś zabawy biegowe, rytmy, czy podbiegi. Obecnie 90% treningu to jest bieganie w tlenie. Aktualnie moje bieganie w skrócie  to bieganie w tlenie, planowanie 2021 i zabawa bieganiem. Wiedząc już czym jest Janosik – zdecydowałem się, że Eiger Ultra Trail pobiegnę dopiero w 2022 r. (101km i +/- 6700m) . Mam już swój główny cel na przyszły rok , ale o tym może innym razem.

Podsumowanie

To był rok odwołanych startów, frustracji i niepewności. Mimo to udało mi się w nim odnaleźć i biegowo to był mój najlepszy rok. Przede wszystkim udało się wypracować formę życia i udowodnić to na Ultrajanosiku. Gdyby była potrzeba, to życiówki padłyby na wszystkich płaskich dystansach. Dośc powiedzieć, że treningowo padły na 10km (podczas 15km w 2 zakresie)  i dystansie maratonu  (w tlenie i z plecakiem) 

Kilometry w 2020

 

W 2020 roku nabiegałem łącznie 2300km. Uważam, że to jest naprawdę mało jak na kogoś, kto startuje w biegach ultra.  Mam nadzieję, że w 2021 uda mi się trochę podkręcić te liczby i po głównym biegu sezonu, będę mógł powiedzieć, że byłem dobrze przygotowany!

Ten rok mnie dał mi baaaardzo dużo doświadczeń biegowych i jeszcze więcej wiedzy. W Nowy Rok wchodzę z ogromną motywacją i wiarą w swoje możliwości. Ten rok biegowo był dla mnie bardzo dobry, ale czuję, że kolejny będzie jeszcze lepszy!  

Chcecie coś wiedzieć o moim bieganiu w 2020? Dajcie znać w komentarzu! A jak wasze bieganie w 2020? Macie już swoje biegowe podsumowanie?

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis – to zapraszam na moje profile na FB i Instagram.

Leave a Comment

Your email address will not be published.